poniedziałek, 20 października 2014

Zabawy na dworze z 20-miesięcznym dzieckiem.



Co będziemy dziś robić? Gdzie pójdziemy na spacer żeby nie było nudno? A może znajdziemy jakieś kreatywne zajęcie w domu? Oj tak, 20-sto miesięczne dziecko potrzebuje atrakcji i bodźców do rozwoju swojego małego móżdżka. Dziś napiszę Wam, jakie są nasze sposoby na zabicie nudy. Na początek zabawy na dworze. 

Szukanie skarbów. Potrzebne wiaderko. Jako że mamy porę roku jaką mamy (brrrr....), królują skarby jesieni. Obieram trasę wycieczki: park. I teraz: "Zobacz skarbie, co to jest??? Ojejku jaki piękny kasztan! Może znajdziemy więcej? I mały poszukiwacz już jest rozochocony do dalszej zabawy. Wystarczy narobić trochę szumu. Zbieramy wszystko: ślimaki, kasztany, szyszki, jarzębinę, dziką różę, hubę... co się da. Wszystko nazywamy i opisujemy. Czyli pokazujemy dziecku świat! Dajmy potem dziecku zbadać zdobycze. Niech zobaczy jaka jest ich konsystencja, czy można to zgnieść, rozerwać lub.... zjeść! O nie nie... oczywiście żartuję- wszystko musi się odbywać pod naszą pilną kontrolą. Dziecko podczas tego typu zabaw obcuje z przyrodą, co rozwija jego wrażliwość. Wszystkie zmysły pracują a w mózgu tworzą się miliony połączeń :-)
Kałuże. Potrzebne kalosze i nieprzemakalne ubranko, ewentualnie wiaderko, łopatka i foremki. Plasku plasku! Bieganie po kałużach, wrzucanie w nie kamieni, mieszanie wody, przelewanie z kubeczka w kubek... "Zrobisz mi obiadek skarbie...? OK...wiem, dziecko po takiej zabawie wraca niczym po błotnej bitwie, uszargane i mokre, ale... JAKIE SZCZĘŚLIWE I UMĘCZONE!!! :-) Podczas tej zabawy dziecko uczy się koordynacji rączek i zachowania równowagi.
Rysowanie kredą po cemencie. Potrzebna kreda lub biała i czerwona cegła znaleziona na gruzowisku :-) To propozycja raczej na suchy dzień. Znajdźcie sobie kawałek murku, betonu, chodnika i hulaj dusza! Uczcie się kształtów, utrwalajcie zwierzątka... puśćcie wodze wyobraźni! 
Obiekty z bajek. Potrzebny jakikolwiek element krajobrazu. Drepcząc sobie parkiem, laskiem czy polaną (a nawet miastem) uatrakcyjnijcie przechadzkę tym, co Wasze maleństwo lubi najbardziej. Jako, że córeczka ma obsesję na punkcie "Dory Podróżniczki", znajduję szczegóły z tej bajki. Np. niewielka zielona górka robi za "śnieżną górę- snowy mountain" (wtajemniczeni wiedzą o co biega). "Maja, czy to śnieżna góra? O ja.... to przecież śnieżna góra! Musimy się na nią wspinać tak jak Dora!" Cóż, pół godziny z głowy- punkt dla mnie :-) To samo z wiatrakami, schodami, ścieżkami, drzewami, pieńkami. Wystarczy dobrze skojarzyć i już nasze dzieciątko może czuć się niczym bohater!  
Bieg po ścieżce-zabawa w ganianego. Nie wiem, czy Wasze pocieszki też tak mają. Maja upodobała sobie jedną ścieżyczkę w naszym pobliskim lasku. Mogłaby po niej biegać godzinami, oczywiście pod warunkiem, że będę ją ganiać. I tak ganiamy się w tą i z powrotem. Łapię ją, a ona mi "jakimś cudem ;-)" znowu ucieka. WYCZERPUJĄCE I DOTLENIAJĄCE!

Odbijanie balonika, piłki. Potrzebna piłka lub balon. Wybieramy sobie dogodne miejsce do zabaw i... rzucamy, turlamy, gonimy! Dobrym pomysłem jest też przywiązanie balonika na długiej nitce do słupa, oczka w siatce czy czegokolwiek. Maluszek może go odbijać, kopać i ganiać a on nie ucieknie za daleko. Ta zabawa dobrze wpływa na rozwój ruchowy dziecka.


Plac zabaw. Tego typu aktywności z dzieckiem nie muszę opisywać. Ale chcę zwrócić uwagę, że warto odwiedzać miejsca, gdzie dziecko ma okazję spotkać rówieśników. To bardzo ważne dla 1,5 rocznego maluszka. Buduje on w ten sposób relacje społeczne, mimo, że zdaje się być w ogóle nie zainteresowany towarzyszami w piaskownicy. A spróbujcie oddalić się kilka kroków i zostawić maluchów samym sobie... Szybko zaczną nadawać na tych samych falach :-)

Macie jeszcze jakieś ciekawe pomysły? Podzielcie się! :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz